-Ja naprawdę nie mam zamiaru tego ubrać. - powiedziałem krzyżując ręce na piersiach.
-Jeśli nie chcesz tego, możesz iść nago. - odparła mama, wykonując ten sam gest.
-Nie mam nic przeciwko temu. Mogę iść nawet jako neandertalczyk i tak już nigdy więcej nie zobaczę tych ludzi.
-I właśnie dlatego ja mam. Ostatni wspólny wieczór ze znajomymi to doskonała okazja, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Zresztą twoja siostra będzie bardzo zawiedziona jeśli tego nie włożysz. Sama przecież wybierała to dla ciebie. - typowa mama. Gdy tylko brakowało jej argumentów wspominała o mojej młodszej siostrzyce.
-Dobra, niech ci będzie. - powiedziałem zrezygnowany. - Ale pamiętaj, że robię to wyłącznie dla niej.
-Oczywiście. - uśmiechnęła się szeroko i położyła mój kostium na łóżku. - Przyjdź się pokazać, kiedy już się ubierzesz.
I w ten właśnie sposób skończyłem tutaj w stroju księcia. Całe szczęście, że maska zasłaniała mi twarz, bo dzięki temu nie widać, że jestem cały czerwony ze wstydu.
-Hej! - usłyszałem tuż obok mojego ucha. Odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem moją przyjaciółkę Nikolę. Ubrana była w czarną miniówkę, a na głowie miała czerwone, migoczące rogi.
-Cześć. - odpowiedziałem uśmiechając się promiennie.- Ładny kostium.
-Dzięki. Ty też nie wyglądasz najgorzej księciuniu.
-Oh, przestań. Miejmy to już z głowy. - powiedziałem podając jej łokieć. Przyjeła go z wdzięcznością.
Ruszyliśmy przed siebie z każdym krokiem zbliżając się do kłębowiska ludzi przed drzwiami. Ustawiliśmy się w kolejce, a w międzyczasie dołączyła reszta moich znajomych. Przed nami stała już tylko jedna para supermenów, gdy usłyszałem jak ktoś z łoskotem upada na ziemię. Zerknąłem w tamtą stronę i pierwsze co zwróciło moją uwagę to ogromna suknia. Dopiero później zauważyłem dziewczynę i jakiegoś faceta. Oboje próbowali się podnieść, jednak uniemożliwiały to fałdy sukienki. W końcu jednak udało im się tego dokonać.
-Uważaj, jak chodzisz. - rzucił ze złością na odchodne chłopak. Chwilę później zostałem zaciągnięty do sali.
Pomieszczenie było naprawdę wielkie, nie miałem pojęcia, że mamy taką dużą salę. Została podzielona na dwie części, w jednej stały stoliki, a w drugiej znajdował się parkiet do tańczenia. My skierowaliśmy się do miejsc siedzących. Większość była już zajęta, ale udało się nam znaleźć cały pusty stół. W środku było bardzo gorąco, więc odpiąłem ostatni guzik koszuli i poprawiłem kołnierzyk. Kiedy ponownie spojrzałem na stół, zobaczyłem stojącą tam flaszkę. Szkoda, że nie mogę dzisiaj pić. Wszystkim, z wyjątkiem mnie, zostało polane po czym Nikola wstała unosząc swój kieliszek.
-Za jednego z najlepszych przyjaciół którego mam. I który zawsze nim będzie niezależnie od dzielącej nas odległości. Za Liama! - krzyknęła, a reszta jej zawtórowała.
Uśmiechnąłem się szczęśliwy. Uwielbiam tych ludzi.
-Dobra, koniec tego dobrego. Idziemy na parkiet! - ktoś złapał mnie za ramię i wyciągnął na sam środek.
Tańczyłem po kolei ze wszystkimi dziewczynami, które tylko udało mi się zobaczyć. Wszystkie wyglądały na zadowolone z tego faktu. Po jakiejś godzinie poczułem pragnienie. Pożegnałem się i odszedłem do stolika odprowadzony zawiedzionymi spojrzeniami dziewczyn.
Popijając sok pomarańczowy przyglądałem się tańczącym. Nie w pełni świadomie szukałem wzrokiem dziewczyny w wielkiej sukni. Coś w niej mnie zaintrygowało. Niestety, nigdzie jej nie było.
-Hej. - usłyszałem za moimi plecami. Obejrzałem się i zobaczyłem wysoką dziewczynę w białym stroju pielęgniarki. - Wolne? - zapytała wskazując na jedno z pustych krzeseł.
-Tak. - odpowiedziałem po dłuższej chwili. Uśmiechnęła się zalotnie i zabrała krzesło do innego stolika. Zaśmiałem się sam z siebie. Może podobałem się sporej grupce dziewczyn, ale rozmowa z nimi była dla mnie koszmarem. Postanowiłem trochę się przewietrzyć. Okrążyłem salę i w końcu udało mi się znaleźć wyjście do ogrodu. Tuż przy samym płocie znajdowała się altana, oświetlona lampkami choinkowymi. Na pierwszy rzut oka wyglądała na pustą, poszedłem więc w jej stronę. Właśnie miałem tam wejść, gdy zobaczyłem siedzącą w niej dziewczynę. Już miałem zawrócić, gdy odezwała się.
-Sądzę, że miejsca wystarczy dla nas obojga.
Dziewczyna patrzyła na mnie zza małej maski okalającej piękne, niebieskie oczy. Pierwsze co zauważyłem to jej idealne brwi. Bardzo ślicznie podkreślały jej twarz. Miała lekko uchylone usta, jakbym wyrwał ją z głębokiego zamyślenia. Ciemne włosy miała upięte w fantazyjny kok z wyjątkiem dwóch kosmyków po obu stronach twarzy. A suknia... Cóż to była za suknia! Długa do samej ziemi, fioletowa bez ramiączek. Wyglądała jak księżniczka i to ta z tych najpiękniejszych. Zauważyłem że również mi się przygląda, więc odwróciłem wzrok.
Oparłem się o balustradę i zapatrzyłem się na krzew róży na drugim krańcu ogrodu, na którym pozostał już tylko jeden kwiat. Przez cały czas czułem jej wzrok na sobie.
-Znamy się? - zapytałem chcąc przełamać ciszę, jednocześnie przeszukując swoją pamięć.
-Ja ciebie znam. Ty mnie niekoniecznie. - odpowiedziała.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedziałem, dziękując za maskę zasłaniającą buraka na mojej twarzy.
-Ty też wyglądasz całkiem, całkiem. - odważyłem się spojrzeć na nią i dostrzegłem delikatny uśmiech.
-Dzięki. Siostra pomagała mi wybierać. A raczej to ona wybrała.
-To dokładnie tak samo jak u mnie! Starsza czy młodsza?
-Młodsza i strasznie denerwująca. - dziewczyna zaśmiała się.
-Skąd ja to znam. - odparła. Widząc ją w tak dobrym humorze rozluźniłem się trochę i usiadłem obok niej. Zaczęliśmy rozmawiać o naszym rodzeństwie, później okazało się, że lubimy podobną muzykę. W pewnym momencie zauważyłem, że pociera ramiona dłońmi, więc zdjąłem marynarkę i położyłem na jej plecach. Spojrzała na mnie z wdzięcznością.
-A tak właściwie... - spytałem po pewnym czasie. - Jak masz na imię?
-Nie sądzę, żeby moje imię było w stanie cokolwiek zmienić. - wzruszyłem ramionami. Skoro nie chce nie musi mówić. I tak jej więcej nie spotkam... Wtedy sobie o czymś przypomniałem.
-Poczekaj tu chwilę. - wstałem i ruszyłem na drugi koniec ogrodu. Stanąłem przed samotną różą i delikatnie oderwałem ją od krzewu. W trakcie drogi powrotnej pozbawiłem go kolców.
-Piękny kwiat dla pięknej pani. - powiedziałem, wręczając jej różę.
-Ojejku, dziękuję. - przez otwarte drzwi cicho słychać było muzykę. Właśnie zaczynała się jakaś ballada. Wstałem i wyciągnąłem rękę w jej stronę.
-Czy uczyniłabyś mi ten zaszczyt i zatańczyła ze mną?- dziewczyna podała mi swoją dłoń. Pomogłem jej wstać i przyciągnąłem do siebie. Rękami objąłem ją w talii. Przytuliła się do mnie i oparła głowę o moją pierś. Wolno zaczęliśmy kołysać się w rytm piosenki. W sumie kiedy siedziała wydawała mi się wyższa. Teraz sięga mi do brody.
Gdy skończyła się piosenka dziewczyna lekko odsunęła się ode mnie. Jednak nadal dzieliły nas zaledwie centymetry. Wpatrywałem się w jej piękne, niebieskie oczy nie mogąc oderwać wzroku. Powoli zacząłem pochylać się nad nią. Gdy zostały mi do pokonania milimetry, zadzwonił telefon dziewczyny. Odskoczyła ode mnie, szybko wyciągnęła go z torebki i odebrała.
-Halo? Już? Tak. Tak. Rozumiem. - czułem, że zrobiłem się cały czerwony na twarzy. Jej również nie brakowało kolorów. Odetchnąłem głęboko. Co ja w ogóle sobie myślałem?!- Zaraz będę. - rozłączyła się i spojrzała na mnie. Zacisnęła wargi.
-Muszę już iść. - powiedziała, przyglądając się moim butom. - Dzięki za marynarkę. - zdjęła ją i położyła na ławce. Zabrała różę. Po czym ruszyła nie spojrzawszy już na mnie.
-Czekaj! - krzyknąłem, gdy wyrwałem się z odrętwienia. Chwyciłem ją za rękę i obróciłem w moją stronę. Zdjąłem maskę i pocałowałem ją w policzek. Uśmiechnąłem się szeroko. Ona też. - Do zobaczenia.
***
Leżałem na łóżku wpatrując się w ciemny sufit. Nie mogłem zasnąć. Przed oczami wciąż miałem jej cudną twarz. Oczy, usta i słodki malutki nosek. Już nigdy jej nie zobaczę. Czemu los zesłał mi ją dopiero przed wyjazdem? A mogłoby być tak pięknie... W myślach odtworzyłem naszą rozmowę. Powiedziała, że mnie zna. Czy to oznacza, że nie zauważyłem jej wcześniej? Czy ja naprawdę mogłem mijać ją codziennie nie zdając sobie sprawy z jej istnienia?
Teraz i tak to już nieważne. To koniec. Nawet nie wiem, jak się nazywa... Nie mam żadnego punku zaczepienia, gdybym zechciał jej szukać. Podniosłem się i sięgnąłem po marynarkę. Była przesiąknięta zapachem jej perfum. Ścisnąłem ją i dopiero wtedy udało mi się zasnąć.
***
Wstałem w ponurym humorze. Ostatni dzień w tym miejscu. Wszystkie moje rzeczy są już w nowym mieszkaniu, oprócz walizki z niezbędnymi przedmiotami. W milczeniu zjadłem śniadanie. Ubrałem moją ulubioną granatową bluzę, dżinsy i czarne trampki. Wsiadając do samochodu ostatni raz zerknąłem na mój dom. Zostawiam go wraz z mnóstwem wspomnień. Moja siostra wyglądała na strasznie przygnębioną, więc w trakcie drogi na dworzec rozśmieszałem ją robiąc głupie miny.
Staliśmy na peronie czekając na nasz pociąg. Przed chwilą byli tu moi znajomi, którzy przyszli się pożegnać. Nikola płakała. Rozejrzałem się. Oprócz nas było tu tylko kilka osób, w tym dziewczyna o długich ciemnych włosach z wielką walizką. Wydawała się taka drobna w porównaniu do jej bagażu. W myślach zakodowałem sobie, żeby pomóc jej z tą torbą. W końcu nadszedł ten czas. Pociąg przyjechał. Skierowaliśmy się do wejścia. Najpierw przepuściłem moją rodzinę, a później odwróciłem się do dziewczyny. Oniemiałem. To ONA. Wszędzie poznałbym te piękne oczy. Po dłuższej chwili otrząsnąłem się i uśmiechnąłem się szelmowsko.
-Nie potrzebujesz przypadkiem pomocy z tą walizką? - uśmiechnęła się jedynie w odpowiedzi. Chwyciłem za rączkę i wniosłem torbę do pociągu. Znalazłem pusty przedział i puściłem ją przodem. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Co ona tu robi? Usiadła przy oknie. Ja zająłem miejsce naprzeciwko niej. Pociąg ruszył, a ona wciąż nie powiedziała do mnie ani słowa.
-Co ty tutaj robisz? - wypaliłem po dłuższej chwili.
-To samo co ty. Jadę. - zamilkłem nie wiedząc co odpowiedzieć. Widząc moją minę zaśmiała się. - Przeprowadzam się. To był mój ostatni dzień w naszym mieście.
-Mój też. - spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Powiedziała nazwę miasta. Teraz ja się zdziwiłem. Czy los naprawdę aż tak mi sprzyja?
-A czy w końcu będę mógł poznać twoje imię? Sądzę, że teraz ma ono znaczenie. - zagaiłem, uśmiechając się szeroko.
-Wiktoria. - powiedziała wpatrując się w moje oczy.
-W takim razie bardzo miło mi cię poznać Wiktorio. - powiedziałem wyciągając do niej rękę.
-Mi również Liamie. Mam wrażenie, że to może być początek długiej znajomości. - uścisnęła moją dłoń.
-Mam to samo wrażenie.
